Ruchy
religijno-wyznaniowe a Kurs cudów
Kurs
cudów jest pomocą naukową do samodzielnego studiowania i praktykowania.
Autor Kursu powiedział wyraźnie: "zostanie ci powiedziane
wszystko, o czym potrzebujesz wiedzieć." Dlatego, aby być studentem
Kursu i realizować jego program, nie jest konieczna przynależność
do żadnej grupy czy ruchu wyznaniowego. Należy zrobić to, o czym jest
mowa w Kursie: studiować Tekst oraz przerobić lekcje
zawarte w Ćwiczeniach. Doświadczenia zdobyte podczas wykonywania
lekcji i zawartych w nich ćwiczeń wskażą studentowi drogę i przekonają
o prawdziwości zawartych w Tekście idei. Całości dopełniają
odpowiedzi na niektóre z często zadawanych przez studentów pytań, zawarte
w Podręczniku. Po przerobieniu całego materiału student powinien
mieć ugruntowaną zdolność do transferu umiejętności i generalizowania
idei tak, by objąć nimi każdą sytuację i każdego, kto w niej uczestniczy.
Każdy człowiek
ma wrodzoną sobie chęć dzielenia się z innymi radosną nowiną. Odkrycie
drogi Kursu wywołuje wielką radość i chęć dzielenia się nią
z innymi. Nie dziwi więc tendencja do tworzenia różnych grup i ruchów,
korzystających z idei pochodzących z różnych religii i filozofii. Jeśli
uwzględnimy fakt, że "idee są wzmacniane poprzez podzielanie",
zrozumiemy, dlaczego ludzie odkrywający nową ideologię, religię, filozofię
czy nurt myślowy zazwyczaj szukają osób sobie podobnych i przystępują
do ruchów wyznaniowych i sekt. Lecz w tym świecie rzadko zdarza się
nam podzielać świętą prawdę. Dużo częściej podzielamy złudzenia.
Szekspir
napisał "diabeł cytuje Pismo dla własnych celów". O tym samym
mówi Kurs w słowach: "ego nie tylko cytuje Pismo Święte dla swoich
celów, ale nawet interpretuje je jako świadectwo na rzecz siebie."
(T 270,4). Dlatego przynależność do grup czy ruchów religijnych może
nieść pewne zagrożenia. Nowi adepci zazwyczaj są spragnieni miłości
i akceptacji. Często czują się zagubieni, tracą instynkt samozachowawczy
i poczucie krytycyzmu. Dają się zdominować członkom grupy o dłuższym
stażu, traktując ich jak wyrocznię lub jak mistrzów. Bezkrytycznie robią
to, czego grupa lub guru od nich żąda. Porzucają rodziny, pracę, przyjaciół,
podejmują błędne decyzje finansowe, szkodzą sobie i innym. Wiele ruchów
wyznaniowych działa w ten właśnie sposób, bardziej niż zbawieniem swoich
członków interesując się zawartością ich portfeli.
Na świecie
istnieją ruchy wyznaniowe, które w swoich działaniach wykorzystują również
Kurs cudów. Nie należy z tego wnioskować, że Kurs
jest dokumentem sekciarskim czy jego przekazaniu towarzyszyły niegodziwe
zamysły. Nikt, kto zadał sobie trud choćby jego przeczytania, nie mógłby
dojść do tak absurdalnego wniosku. Może co najwyżej stwierdzić, że droga
wskazywana przez Kurs nie jest jego drogą. Może mu być obcą
droga przebaczenia, wyzbycia się żalu i widzenia w swoim bracie oblicza
Chrystusa zamiast niegodziwości i zła, które poprzez projekcję mu przypisuje.
Również
w Polsce według reporterów Gazety Wyborczej dochodziło do przypadków
wykorzystywania Kursu w niegodziwych celach przez niektóre
ruchy religijne. Zdarzało się, że członkowie tych grup porzucali rodziny,
swoje dzieci i podejmowali inne szkodliwe dla siebie i bliskich decyzje.
Jeśli działo się to za aprobatą bądź wskutek namowy bardziej doświadczonych
członków grupy, to taka grupa nie szerzy posłania Kursu. Wszak
jego autor jasno mówi: "Nie starajcie się zmieniać świata. Zmieniajcie
swoje myślenie o świecie." Porzucenie bliskich zamiast uzdrowienia
stosunków panujących w rodzinie poprzez przebaczenie nie ma nic wspólnego
z naukami Kursu.
.
Droga Kursu wiedzie do wewnątrz. Pracy, jaką jego student ma
do wykonania, nie wykona za niego grupa, guru, mistrz ani sam Jezus.
Wielu studentów Kursu myśli, że łączenie, o którym jest w nim
mowa, odbywa się na poziomie behawioralnym, a zatem swoją uwagę skupiają
na łączeniu się z innymi studentami w grupy, ruchy religijne, na udzielaniu
się na forach dyskusyjnych i działaniach w internecie. Niczego nie świadomi,
postępują zgodnie z nakazem ego: "szukaj, lecz nie znajdż".
Ci, z którymi im się wydaje, że się łączą, reprezentują oryginalną myśl
ego o odosobnieniu i fragmentacji. Bo czy można myśleć o łączeniu się
z innymi jeśli wpierw się nie uzna, że są osobni? A ponieważ fragmentacja
jest przeciwieństwem jedności, czy takie łączenie się mogłoby być w
ogóle prawdziwe? W rzeczy samej, takie łączenie się byłoby antytezą
nauk Kursu o tym, co oznacza doświadczanie komunii z drugim
człowiekiem. Mówiąc krótko, jest to mylenie poziomów; nie ciała się
łączą, bo jest to niemożliwe, lecz doświadcza się komunii (zjednoczenia)
umysłu.
Nie należy
również zapominać, że grupa jako taka jest czymś szczególnym (wyjątkowym);
"jest usiłowaniem ograniczania niszczycielskich skutków nienawiści
poprzez odnalezienie portu pośród sztormu winy." (T 1194,1). A
jej struktura (mistrz czy guru, zaawansowani członkowie, nowicjusze)
jest dowodem na to, że plan ego, będący dokładnym przeciwieństwem Bożego
planu zbawienia, jest realizowany przez osoby tworzącą daną grupę.
Próbowałem
jedynie zasygnalizować pewne zagrożenia wynikające z mylenia poziomów
i szczególności, jakie wiążą się z łączeniem się w grupy. Zagadnienie
to jest dużo bardziej złożone i poświęcę mu więcej uwagi w osobnym artykule.
Tłumacz